
Zarówno kupujący, jak i sprzedający czekają na nowy program wsparcia w zakupie mieszkania. Preferencyjny kredyt hipoteczny z dopłatami budzi kontrowersje i obawy, że wywoła kolejny nagły i niekontrolowany wzrost cen nieruchomości. Rozwiązaniem problemu może być wprowadzenie limitów cenowych, jeśli tylko uda się je poprawnie wyznaczyć.
Bezpieczny Kredyt 2% bez wątpienia przyczynił się do znacznego wzrostu cen mieszkań, mimo że można było do niego przystąpić zaledwie przez pół roku. Maksymalna kwota kredytu ze wsparciem wynosiła 500 tys. zł lub 600 tys. zł w przypadku małżeństwa, lub osoby z dzieckiem na utrzymaniu.
Maksymalny wkład własny mógł wynieść nie więcej niż 100 tys. zł, a to oznacza, że kredytem można było sfinansować zakup nieruchomości w cenie 600 tys. zł lub 700 tys. zł w zależności od rodzaju kredytobiorcy. I to właśnie do takich poziomów podrożało bardzo dużo nieruchomości zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym.
Gotowy projekt nowego programu
Minister rozwoju Krzysztof Paszyk w pierwszych dniach lutego poinformował, że projekt nowego wsparcia dla kredytobiorców jest już prawie gotowy i w najbliższym czasie powinien zostać opublikowany. W projekcie najprawdopodobniej zostanie zaproponowane wprowadzenie limitów cenowych, które dawniej były stosowane w podobnych programach.
W opinii wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza górny limit ceny metra kwadratowego nieruchomości, zamiast limitu maksymalnej ceny nieruchomości ma zapobiec nagłym wzrostom cen, a wręcz doprowadzić do ich spadku.
Będzie problem z ustalaniem limitów
Limity ceny metra kwadratowego były stosowane m.in. w programie Mieszkanie dla Młodych, który funkcjonował w latach 2014-2018 oraz jeszcze wcześniej w programie Rodzina na Swoim. Ustalane były wtedy na podstawie wartości wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. Wskaźniki te są wyliczane i publikowane osobno dla miasta wojewódzkiego oraz pozostałej części województwa. Mają być przez to zbliżone do wartości rynkowych, niestety w praktyce nie odzwierciedlają faktycznych poziomów cen.
W chwili startu programu MdM zaledwie około 15 do 20 proc. oferty deweloperów mieściło się w wyznaczonym limicie. W dużych miastach odsetek ten był jeszcze niższy. Ceny nie zaczęły też zauważalnie spadać po wejściu w życie programu. Korekty i dostosowanie oferty do wyznaczonych poziomów dotyczyło jedynie lokali w gorszych lokalizacjach metropolii oraz w mniejszych miastach.
Sama metoda wyznaczania wskaźników odtworzeniowych nie jest do końca jasna i eksperci nie wróżą przyszłości programowi, w którym limity będą wyznaczane przez ten wskaźnik. Nie jest jeszcze do końca pewni, czy autorzy projektu ustawy będą chcieli skorzystać z takiego rozwiązania. Jeśli limity miałyby zostać wprowadzone, to prawdopodobnie lepszym pomysłem byłoby wykorzystanie rynkowych parametrów dostępnej oferty.
Biorąc pod uwagę brak zgody dotyczącej samego programu, nie jest powiedziane, że wsparcie oparte na dopłatach do kredytu zostanie w ogóle przyjęte. Od początku zeszłego roku pojawiają się głosy, że pomoc w zakupie własnego mieszkania powinna być realizowana w inny sposób, ciągle jednak brak konkretów, na które od miesięcy czeka rynek.