W ferworze przedwyborczej kampanii politycy rzucali różne obietnice, chcąc skłonić wyborców do oddania głosu na ich partię. Jedną z propozycji były dopłaty do najmu. Ten pomysł pojawił się w Koalicji Obywatelskiej i wzbudził wiele kontrowersji. Czy słusznie?
Koalicja Obywatelska zaproponowała 600 zł dodatku do czynszu najmu, co spowodowało kontrowersje wśród ekspertów Przewidują oni, że może to prowadzić do wzrostu czynszów. Taki obrót spraw nie byłby zaskakujący, jeśli przeanalizujemy wpływ na rynek dotychczasowych programów wsparcia. Zawsze, gdy pojawiały się jakiekolwiek rządowe dotacje, dosyć szybko przekładało się to na wzrost cen. Ten efekt widać także w przypadku “Bezpiecznego Kredytu 2%”, który wywołał drożyznę jeszcze zanim wszedł w życie. W przypadku dopłat do najmu istnieje bardzo duże ryzyko, iż zostałyby całkowicie przejęte przez landlordów – ci podnieśliby czynsze, przez co sytuacja najmujących wcale nie stałaby się lepsza. Konsekwencje mogą iść dalej, ponieważ wyższe czynsze to większa rentowność inwestycji w mieszkanie na wynajem, więc można by się spodziewać, iż aktywność inwestorów na rynku mieszkaniowym wzrośnie. Już teraz w niektórych okresach na głównych rynkach deweloperzy informowali, że nawet 70% transakcji to zakupy nie na własne potrzeby, ale w celach inwestycyjnych, w tym pod wynajem. Jeśli zadziałałby taki mechanizm, dopłaty do najmu byłyby kolejnym czynnikiem zmniejszającym dostępność mieszkań dla przeciętnie zarabiających osób.
Obecne dopłaty do najmu
Co może być dla wielu zaskoczeniem – w Polsce funkcjonują już różnego rodzaju dopłaty do najmu. Choć ich popularność nie jest wysoka, można wyróżnić dodatki mieszkaniowe dla osób o niskich dochodach (do ok. 200 zł) oraz dopłaty do czynszów najmu w ramach programu “Mieszkanie na Start” prowadzonego przez PFR Nieruchomości (do ok. 1120 zł).
Mankament obecnych mechanizmów to niska świadomość ich istnienia (wiele osób nie wie, że ma możliwość uzyskania takiej subwencji), a skonstruowane progi często nie uwzględniają rzeczywistych kosztów mieszkaniowych. Poza tym większość Polaków wynajmuje mieszkania od osób prywatnych, które aktualnie nie kwalifikują się do dopłat. Pomoc dla tej grupy ludzi wymagałaby zmian w obecnych regulacjach, np. poprzez współpracę z Społecznymi Agencjami Najmu.
Jakie rozwiązanie byłoby dobre?
Część ekspertów sugeruje, że zamiast wprowadzania powszechnej dopłaty powinno dojść do rozbudowy obecnego systemu dopłat, który jest bardziej kontrolowany i nie prowadzi do podniesienia rynkowych stawek najmu. Sam pomysł Koalicji Obywatelskiej, aby dopłacać 600 zł, to póki co tylko hasło wyborcze. Nie wiemy dokładnie jakie regulacje miałyby się za tym kryć – być może program byłby skonstruowany tak, że jego wpływ na rynek mieszkań nie byłby negatywny.
W kontekście ewentualnych dopłat do najmu, podnoszony jest temat potrzeby uporządkowania tego rynku. Obecnie kluczowe jego problemy to:
- brak egzekucji prawa dotyczącego najmu i przestrzegania przepisów w zakresie podwyżek czynszu.
- brak organizacji reprezentujących najemców.
- niewystarczająca rejestracja umów najmu, co utrudnia monitorowanie rynku.
Nieprecyzyjne ramy funkcjonowania prywatnego wynajmu w Polsce sprawiają, że sytuacja najemców jest ogólnie niekorzystna. Często podnoszony jest temat ich nadmiernej ochrony przez prawo. Jednak jest to tylko jeden z aspektów – poza nim osoba, która zaspokaja swoje potrzeby mieszkaniowe poprzez najem lokalu nie ma zapewnionej stabilności ani mechanizmów ochrony nie dotyczących eksmisji.
Wnioskując, kwestia dopłat do czynszu najmu w Polsce jest tematem złożonym, z wieloma czynnikami wpływającymi na efektywność i skuteczność obecnych programów. Jednocześnie prawodawcy muszą mieć na uwadze, żeby zmiany w prawie nie były zbyt niekorzystne dla drugiej strony, czyli dla wynajmujących. Uporządkowanie rynku oraz ewentualne dopłaty powinny mieć na celu poprawę ogólnej sytuacji, a nie tylko doraźną pomoc. Tym bardziej, jeśli będzie ona dystrybuowana w niewłaściwe obszary rynku i doprowadzi do podniesienia czynszów.